Kolejny wpis, zacznę od spraw
najświeższych, czyli wycieczki do Legolandu (o wspinaniu będzie
niżej). Do Legolandu mieliśmy daleko -250km. Na szczęście tutaj
są autostrady, na nieszczęście w tygodniu zapchane (faktycznie
ruch jak diabli) a na jeszcze większe nieszczęście – było kilka
korków (łącznie 30 minut opóźnienia na dwugodzinnej trasie –
więc sporo). Ale dojechaliśmy. W Legolandzie największy jest
parking przed parkiem rozrywki, zajęty był tylko w 20% - nie
wyobrażam sobie jak duży jest ruchu w środku, kiedy zajęty jest w
połowie. Mimo środka tygodnia (wtorek) ludzi miejscu mrowie. Do
fajniejszych atrakcji trzeba było czekać w kolejce nawet ok 20
minut – bardzo długo biorąc pod uwagę, że zjazd zajmował potem
minutę. Na wielu atrakcjach automaty robiły dość ładne zdjęcia,
które można było od razu kupić w okazyjnej cenie 10€ za jedno
zdjęcie. Chyba jestem chytry, bo nie przywieźliśmy żadnego.
Spędziliśmy tam 7 godzin, dzieci są bardzo szczęśliwe, nam też
się podobało. Całość imprezy to 87€ za wstęp, 6€ za parking
i bak paliwa na dojazd. Jedzenie na miejscu w cenach koszmarnych
(hot-dog 3€, byle napój 5€) - sposobem naszym było jedzenie i
picie zabrane z domu – sposób nie zawiódł. Warto odwiedzić
wystrzegając się weekendów, w czasie których tłok tam panuje
okropny (piszę to na podstawie relacji świadków z duńskiego
Legolandu, a podejrzewam, że w Niemczech może być gorzej – ten
wielki parking!)
O
wspinaniu wiele nowego nie ma, bo w niedzielę byliśmy na
wspomnianym już Hertensteiner Wand. W poniedziałek natomiast
odkryliśmy kolejne piękne skały przyjazne dzieciom.
- Hintere Stadelhofener Wand – wystawa północna, ale drzewka trzy na krzyż, więc nie było tak ciemno i mroczno jak na Hertensteiner czy na Leupoldsteiner. Trzeba dojść z parkingu jakieś 15 minut. Drogi bardzo ładne, lekko przewieszone, naprawdę piękne wspinanie w zakresie od 5 do 8- (najwięcej „siódemek”). Odległość od Pottenstein 7km.
Warto
napisać, że moja droga małżonka osiągnęła tu swój wielki
sukces, bo poprowadziła drogę 5+, co nie zdarzyło jej się od 8
lat. Tak więc to zaliczamy do sukcesów tego dnia. Ja niestety, nie
dość, że nie udało mi się zrobić zaplanowanej 7+, to jeszcze
skasowałem sobie palec w jakiś dziwny i zupełnie niepojęty dla
mnie sposób. Mam nadzieję, że mimo to, jutro uda się powspinać.
Dumna Renia pod "swoją" 5+ |
Jeszcze
o jedzeniu. Obiecaliśmy sobie jeszcze jedną wizytę w restauracji.
Tym razem trafiliśmy do restauracji w Goßweinstein. Zamówiliśmy
coś zrobione ze Schwine i jakiś Wurst. Dostaliśmy pieczeń
wieprzową z piękną, wielką ziemniaczaną kluchą i duszoną
kapustą kiszoną do tego oraz białe kiełbaski z ziemniakami i
kapustą. Oba dania pyszne, choć wieprzowina nieco słona. Dzieci
zjadły standardowo paluszki rybne z frytkami – danie dostępne
wszędzie :) (ciekawe czy też poza Europą i USA?)
My za bilety płaciliśmy 31e za osobę, dzieciaki 13 i 15 lat. Parking standardowo 6e:)
OdpowiedzUsuń